wtorek, 3 maja 2011

Wesele

Było wspaniale ;)
Tak się bałam tego wesela, ale było naprawdę super.
W piątek siedzieliśmy w trójkę (ja, mama i Marian), ale o dziwo Niemcy chętnie do nas podchodzili i jakoś się starali złapać kontakt. Łatwo nie było, bo nikt z nas nie mówi po niemiecku... Ale od czego są migi . No a w sobotę wielki dzień. Msza była niemiecko-polska. Kościół był daaleko, bo Ruben jest ateistą i był problem ze znalezieniem księdza. Z powrotem jechaliśmy orszakiem. Około 20 samochodów, dwa tiry, które blokowały drogę byśmy mogli w całości przejechać, no a z przodu oczywiście jechała Para Młoda pięknym starym samochodem z otwartym dachem.
Potem już były tylko tańce, zabawy i duuuużo jedzenia. Następnego dnia Bawiliśmy się na poprawinach przy grillu :)
No a w pn powrót do domu...

Dzisiaj dowiedziałam się że Norweski Związek Narciarski nie przedłużył z Gormem umowy i teraz smarmenem jest jakiś Aut... Boże to teraz jest Team Austria II. Nie lubię już Norwegów tak samo jak Austriaków. Porażka. No oczywiście nie zostawimy tego tak i się buntujemy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz