środa, 24 sierpnia 2011

Zabieg

Dzisiaj miałam robiony zabieg... wycięto mi znamię na karku. Przyznam trochę się bałam, ale nie taki diabeł straszny jak go malują. Zabieg trwał kilka minut. Jedynie co czułam to pieczenie i ciepłą krew spływającą od karku do brody.
Potem słyszałam jak mi szwy zakładają. Barbie była ze mną. Po zabiegu poszłyśmy do niej. Znieczulenie szybko przestało działać, więc dała mi tabletkę.
Do teraz czuje się jakby ktoś mi dał na kark 5kg (mimo, że wzięłam druga tabletkę).
No i nie wiem jak będę spała... We wtorek idę na kontrolę.
Do 3tyg ma być wynik badania histopatologicznego.

Tak w ogóle napisałam do Pana... Ciekawe czy odpisze.
Brakuje mi tego fajnego faceta, z którym można było pogadać dosłownie o wszystkim.
Brakuje mi też tych codziennych privów... ogółem mi go brakuje. Dobry przyjaciel/brat.

Idę spać... Muszę obadać dobra pozycję. Dobranoc.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Powoli do przodu,,,

Z soboty na niedzielę spała u mnie Mart :)
Zamówiłysmy sobie pizzę, Mart przywiozła winko i zrobiłyśmy sobie babski wieczór.
Na drugi dzień zrobiłysmy razem śniadanie i obiad :) Podczas obiadu oglądałyśmy skoki, które się ciągnęły w nieskończoność. Byłam zła, bo Eurosport musiał puścić reklamy i zawody zaczęli pokazywać od 5-tego zawodnika (a w pierwszej piątce skakał Kalle i Olli).
W ogóle porażka te zawody... oO Choć Anssi zdobył AŻ 3 pkt-y.

Po skokach Mart pojechała do domu, a ja pojechałam z Barbie na Chorzów.
Spacerowałyśmy sobie po Wolce, a potem poszłyśmy do Mc-a. .......................................................
Chorzów to nie Zakopane, ale jednak stało się. Objawił się. Na imię mu Kacper.
Ładny, ba ładniejszy.

Idąc na rynek zobaczyłam BMW. Wyróżniało się w cholere na tle innych samochodów.
Był to model BMW M3 Coupé. Biały. Piękny. Ale cena też zabójczo piękna: 328 200 PLN
Pomarzyć można ;)




sobota, 13 sierpnia 2011

Facebook

My facebook doesn't work since 12 h !!!



piątek, 12 sierpnia 2011

Tik, tak...

Dzisiaj moi wyjeżdżają nad morze, więc cały tydzień będę sama... nawet siostra z rodzinką sobie jedzie na wieś.

Wczoraj byłam u Barbie i kosztowałam zupy ogórkowej jej roboty. Przyznam, bałam się zaryzykować, ale okazała się pyszna :D
Na gotowaną marchewkę, jednak się nie skusiłam. Wczoraj też były kwalifikacje w Courchevel, ale niestety :
1. Byłam u Barbie (ale to nie jest niestety) ;*
2. Kwale leciały tylko na eurosporcie2...

Kiedy zobaczyłam wyniki myślałam, że padnę.
Wank 1-szy, ale drugi o dziwo był Kalle. Szok, bo w pierwszym treningu był 51-szy, potem chyba 16 a tu nagle 2-gi?
Ale to nie zmienia faktu, że się strasznie cieszę :) Poza tym, znalazłam pewien drobiazg, który mógł go zmotywować.
No i najważniejsze, że Matti wszedł ;)))


niedziela, 7 sierpnia 2011

Nuda...

Dni mijają w strasznej nudzie... Nie ma co robić, gdzie i z kim iść.
Chociaż tyle, że skoki lecą.
Wczoraj był konkurs drużynowy w Hiza i Fis Cup w Szczyrku. Do Szczyrku Barbie i Ewelina pojechały same, więc w razie czego proszę mnie w nic nie mieszać. Ja sobie spokojnie oglądałam Hiza w domu.
Jutro spotkam się z Barbie i Sylwi <3 Z Sylwi ostatnio widziałyśmy się zima w Zako.

Na weekend może wybiorę się do Aśki do Bielska :) Moi jadą nad morze, więc nie ma problemu. Chociaż problem może być z psem.. nie wiem kto z nim wyjdzie i kto mu da jeść oO Ale to jeszcze się zobaczy co i jak.

Za jakieś 45min konkurs indywidualny. Trzymam kciuki za jedynego Fina :D Może podratuje trochę Finów i zdobędzie kilka punktów :)

środa, 3 sierpnia 2011

Relacja- Zakopane

21.07.2011 Czwartek
Jakoś po godzinie 12:00 dojechałyśmy do Zakopanego. Wszystko przez to, że przez 5km przed Zakopanem ciągnął się straszny korek.
Poczekałyśmy jeszcze chwilkę nim Ewelcia dojechała. Poszłyśmy na taxówkę i zajechałyśmy do naszej kwatery. Pokój jak pokój, ale za te warunki 50zł to przesada. Szczyrk wymiata.
Pierwsze co zrobiłyśmy to burdel w pokoju. Właściwie to Barbie go zrobiła na samym środku pokoju xD
Następnie zjadłyśmy zupki i poszłyśmy na kwale. Chwilę przed nimi "disaster friend" przyniósł nam bilety FIS family. Porażka, nie dość, że to bilety jak na trybuny to jeszcze nie wolno wyjść ze skoczni. Ja żeby sobie kupić herbatę musiałam pytać ochronę czy mogę przejść. I co usłyszałam?? "Przejścia nie ma, proszę sobie kupić przez barierki" -.- No, ale nie to było najgorsze. Wchodząc na skocznie, żaden z ochroniarzy nie wiedział jak nas wpuścić na FIS family. Przegonili nas po całym obiekcie. Gdy doszłyśmy do właściwego wejścia ochroniarz stwierdził "Fis family... fajnie brzmi, ale ja nie wiem co to jest i nie słyszałem, że mam wpuszczać" -.- Na szczęście przyszedł ochroniarz, którego spotkałyśmy wcześniej i poinformował swojego podopiecznego, że ma wpuszczać.
Co do sektoru... FIS family zostało zrobione z fragmentu sektoru C. No ok, miejsce jeszcze może być, ale by stawiać taki wielki płot to przesada. Zako się zaczęło pogrążać. Beskidy rulez.
Po kwalach wybyłyśmy na Krupówki do Pizza Hut coś zjeść. Potem wróciłyśmy do pokoju i to by było na tyle z czwartku.

PS. Zapomniałam dodać, że Karo i Domi nas odwiedziły :) Raz w czw a raz w pt z nadzieją, że internet będzie. Niestety, był bardzo słaby ;/


22.07.2011 Piątek
Rano jak poszłyśmy na śniadanie do Mc-a, pewien fiński osobnik nam się objawił.
Kupił sobie dwa cheeseburgery i je zjadł. A potem się dziwi, że latać nie umie. To mit, że skoczkowie trzymają dietę. Chyba tylko Adaś to robił.
Po śniadanku wróciłyśmy do pokoju, co chwilę robiłyśmy sobie herbatki, które były "w cenie" noclegu ^^ Gdy przyszła pora obiadowa znowu ruszyłyśmy na Krupówki. Tym razem tylko ja i Barbie, bo Ewelci się przysnęło. No i tylko wtedy wyszło słońce.
Przechodząc obok Hyrnego, spotkałyśmy kilka dziewczyn, pogadałyśmy i ruszyłyśmy dalej.
I znów po drodze napotkałyśmy fińskiego osobnika. Jedzenie w Hyrnym chyba im nie odpowiada...
Godzinę nam zajęło znalezienie karty urodzinowej i prezentu dla Juhy-Mattiego (w Zako obchodził swoje urodziny) ... same imieniny. Ale co region to inny obyczaj. Dowiedziałyśmy się, że tam urodziny obchodzi się tylko do 18-tki.
Kupiłyśmy dużą milkę, owieczkę, a kartę w końcu dostałyśmy na poczcie.
Przed 16tą udałyśmy się na skocznię. Finowie-porażka... 9-te miejsce. Jedynie fiński osobnik spisał się jako tako. Te cheesburgery mu o dziwo pomogły.
Po konkursie już tradycyjnie poszłyśmy coś zjeść do Sphinx-a. Resztę wieczora i pół nocy spędziłyśmy grając w bilard. Po bilardzie piłyśmy dalej Vikingfjorda (w sumie miałyśmy litrową butelkę) i poszłyśmy spać.

23.07.2011 Sobota
Na śniadanie poszłyśmy do KFC. Każda sobie cos zamówiła i poszłyśmy usiąść.
Potem poszłam do WC i po dolewkę, a dziewczyny miały ubaw. Przyszłam i dopiero sie wtajemniczyłam o co cho. No, ale mniejsza z tym... Po KFC poszłyśmy grać w bilard. Spodobało nam się. No i Doris skumała, że skoki są. Jakoś zagoniłam dziewczyny na górę, ubrałyśmy sie i ruszyłyśmy na skoki... No i znowu... Finowie standard, Porażka totalna...
w trakcie konkursu zgłodniałysmy, więc postanowiłysmy, że od razu idziemy coś zjeść. Poszłyśmy do Dominium.
Po 23:00 wybrałyśmy się do MO. Do jakiejś drugiej były same nudy. Już miałyśmy wychodzić, ale pojawił się MR ADHD i Anssi. Mr ADHD znalazł sobie towarzyszkę, a właściwie to ona znalazła jego... xd
No i Barbie i Ewelcia wpadły na pewien genialny pomysł. I go wykonały... xd O dziwo "para" się szybko ulotniła. Mamy nadzieję, że prezencik się przydał xDD
Razem z Yv i Jenny i jakimiś ich znajomymi porobiłyśmy focie, ponabijałyśmy się z pewnej Pani, która próbowała tego kolesia z Team Japan wyrwać.... Ja się dobrałam do wódki z colą, bo red bulla nie było *chliiip*. Około 5tej wyszłyśmy z MO. Widząc Anssiego, który idzie w złą stronę, skierowałyśmy go na właściwą drogę. Spytałam go jeszcze o godzinę, którą ma na zegarku, by wiedzieć czy jego 15 to nie przypadkiem nasza 14. Ale się okazało, że ma ustawiony polski czas.
no a potem poszłyśmy spać xD

Tak w ogóle to w pokoju Barbie gadała tylko z Eweliną, więc wiekszość czasu przemilczałam.

24.07.2011 Niedziela
Juha - Matti ma urodziny. Od rana praktycznie polowałyśmy na Finów.
O godzinie 15:30 zaczęłyśmy tracić nadzieję, że jeszcze siedzą w hotelu.
Barbie z Eweliną poszły sobie do sklepu. Ja poszłam do pokoju, ale cos mnie podkusiło by wyjść. (nasza kwatera była na przeciw Hyrnego) No i się nie myliłam. Finowie pakowali się do busa. Zadzwoniłam do Barbie, ale były już blisko. Podeszłysmy bliżej busa, ale żadna nie chciała podejść by wręczyc prezent solenizantowi. Wkurzyłam się, wzięłam to i podeszłam do Ari-Pekki i pytam czy mógłby to przekazać Ruuskanenowi. odpowiedział, że on jest w busie. Spojrzałam na niego takim wzrokiem jakbym chciała przekazać "no chyba cię pogięło, że tam wejdę". Zrozumiał :) Zawołał go. Juha-Matti wyszedł, ja mu dałam prezent, złożyłam życzenia. Widać, że był pozytywnie zaskoczony. Podziękował, uśmiechnął się i skierował w strone busa.
Życzyłyśmy mu jeszcze miłej podrózy i wróciłyśmy by pograć dalej w bilard ;)

25.07.2011
WRACAMY DO DOMKU

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Relacja- Szczyrk

18.07.2011 Poniedziałek
Wstałyśmy wcześnie i pojechałyśmy do centrum Wisły, tam pewien uprzejmy Pan zatrzymał dla nas już praktycznie odjeżdżający bus do Bielska Białej (tak by jechać do Szczyrku trzeba jechać przez Bielsko -.-). W Bielsku przesiadłyśmy się na PKS do Szczyrku. W trakcie jazdy okazało się, że osoby, które poznałyśmy mają tą samą kwaterę co my. Trochę nam zetrwało jej znalezienie, bo Deptak nad Żylicą był w remoncie.... Dostałyśmy pokój z widokiem na skocznie. Poza tym pokój, który nas kosztował 30zł na dobę był tak komfortowy jakby kosztował 80zł. Byłyśmy bardzo mile zaskoczone.
Na skoczni był jakiś trening, ale myślałyśmy, że to trening Pań. Napisałam do Kalle kiedy oni będą mieli trening, ale odpisał, że już mieli o 10-tej...
Nic innego nam nie pozostało jak pójść i pozwiedzać okolicę. Dowiedziałyśmy się, że ma się odbyć trening kobiet, więc na niego poszłyśmy. Reszta dnia jakoś nam przeleciała.

19.07.2011 Wtorek
Rano poleciałam do bankomatu i na zakupy, bo trzeba było zrobić coś na śniadanko.
Następnie udałyśmy się na treningi i konkurs Pań. Potem tylko obiad i znowu na skocznie na kwalifikacje, tym razem Panów. Po kwalifikacjach poszłyśmy coś zjeść.
No i to chyba na tyle z tego dnia.

20.07.2011 Środa
Rankiem znów ja leciałam po śniadanko. Taki był mój przydział, Barbie za to została klucznikiem.
Nigdzie nie wychodziłyśmy, aż do serii próbnej i konkursu Panów. Po konkursie tradycyjnie już posiłek. W drodze powrotnej do pokoju, Barbie się przypomniało, że nie wzięła parasola. Żeby było śmieszniej tak się zakręciła, że pomyliła knajpy. No, ale w końcu, zguba się znalazła i wróciłyśmy do pokoju. Dobrałyśmy się do mojego Vikingfjorda... no i ogółem fajnie było... xD

21.07.2011 Czwartek
Wstałyśmy bardzo wcześnie, by dojechać do Bielska i zdążyć na PKS-a do Zakopanego....

Zakopane opiszę jutro.

Relacja - Wisła

Dobra, pora wziąć się za sklecenie jakiejś porządnej relacji z Lotos Poland Tour 2011.

15.07.2011 Piątek
O godzinie 7:10 z dworca PKS w Katowicach ruszyłyśmy w kierunku Wisły. Jakoś przed 10:00 dotarłyśmy do centrum i akurat podjeżdżał autobus na Nową osadę. Kiedy dotarłyśmy do ośrodka czekała na nas niespodzianka. Otóż okazało się, że w naszym ośrodku grupa niepełnosprawnych osób ma turnus rehabilitacyjny. (Nie żebym coś do nich miała, ale zaczynali być uporczywi. Jeden to nawet chciał nam się do pokoju włamać i straszył naszą czwórkę oO ) Hotel obok kolejna kolonia. (tak, tak Geovita).
No, ale mniejsza z tym... Pierwsze gdzie poszłyśmy to do zajazdu na najlepsze w Polsce hamburgery. Około 15:00 poszłyśmy na skocznie na wolny trening.
Zaczepiłyśmy Kalle i zdążyłyśmy z nim pogadać dosłownie pół minuty. Nie komentuje nawet tego.
Po treningu poszliśmy w małym gronie na piwo do Pani Basi. Wypiłam colę a piwo oddałam dziewczynom, bo się źle czułam. I to zadecydowało, że wróciłyśmy do pokoju.

16.07.2011 Sobota
Dzień kwalifikacji.
Wstałyśmy późno, więc jedynie zdążyłyśmy się wykąpać i wybyłyśmy z pokoju na śniadanio-obiad. Przed serią próbną i kwalifikacjami dostałyśmy akry i weszłyśmy na skocznię.
Barbie miała pecha. Kamil Stoch trenując na platformie imitację skoku, kopnął tą platformę do tyłu a ta uderzyła prosto w jej kostkę. Po kwalifikacjach jakoś zaszłyśmy do pokoju. Niestety z kostką było coraz gorzej. Poszłam do Geovity spytać o pomoc. Ochroniarz i recepcjonistka dali mi bandaże i lód (zamrożony dla Japończyków) i powiedzieli bym jej tą kostkę obkładała lodem. No ok. Wróciłam. Po jakimś czasie kostka zaczęła bardziej sinieć, co było kolejnym powodem wizyty w Geovicie. Pomogłam Barbie się tam jakoś zakulać, ale zajęło to sporo czasu. Na recepcji pytałyśmy czy jest jakiś lekarz/fizjoterapeuta. No, ale oni mają tylko napisane, kto jest w jakim pokoju. Poprosiliśmy więc o informacje i poszłyśmy do tych, których znamy. Zostałyśmy wysłane do pokoju 307. Po drodze spotkałyśmy Pointnera, który do nas zagadał i powiedział, że tam nie ma kogoś takiego tylko Austriacy. (Później okazało się, że osoba, która nam powiedziała, że to pokój 307 miała na myśli 207). Pominę to, że czołowo zderzyłam się z Berem, który niespodziewanie wyskoczył z pokoju. Ostatecznie zeszłyśmy na dół i spotkałyśmy Ville i Ari-Pekkę. Niestety nie mieli jak nam pomóc. Na szczęście pojawił się Rafał Kot i on obejrzał tą nieszczęsną kostkę. Zamówiłam jeszcze śniadanie w Geovicie na wynos. Bez problemu zgodzili się nam je zrobić.

PS. O mało co nie wpadłam pod samochód, który prowadził Muotka.

17.07.2011 Niedziela
Rano poszłyśmy do Geovity po nasze śniadanka. (z kostką Barbie było minimalnie lepiej). Zaskoczyła nas jego wielkość. (starczyło nam na śniadanie i kolację). Potem udałyśmy się do sklepu i po drodze spotkałyśmy Pana Kantee. Ponudziłyśmy się trochę na ławeczce przed ośrodkiem i wpadłyśmy na pomysł by zamówić pizzę. Zjadłyśmy ją na balkonie i potem poszłyśmy na konkurs. Finowie się tylko pogrążyli. Nikt nie awansował. W przerwie między seriami, poszłyśmy się przebrać a przed Geovitą opalają się pół nadzy Finowie... wróciłyśmy na koniec serii drugiej, tylko dlatego, że Gorm prosił o wyniki pierwszej 5ki i Norków.
Po konkursie poszłyśmy się ponownie przebrać i pojechałyśmy do centrum. Nic ciekawego. Gołębiewski zamknięty, a w Sofie nudy.

18.07.2011
Kierunek Szczyrk

Ale to już w następnej notce.