Ostatnie dni są "ciekawe". Mój pokój to istna lodówka, mama i Marian są chorzy a ja zapisałam się do poradni leczenia nadwagi.
Zacznijmy od początku....
Wysiadł mój grzejniczek, a piec jest w dużym pokoju (na moim osiedlu ludzie mają kaflowe piece w domach, chyba że sobie założyli prywatnie piecyki z Junkersa)... do tego mam nieszczelne okno (PGM stwierdził, że jest ok i mi go nie wymienią -.-), no i tak powstała lodówka. Chyba pora okleić ramy taśmą.
Mama zaraziła się grypą żołądkową, przez co nie poszłam dzisiaj do szkoły... Prawie cała noc nie przespana (spałam od 23-00:30 i 5:00-7:04), a w dzień biegałam po lekarzach i aptekach. Natomiast gdy wróciłam do domu okazało się, że Marian też się źle czuje...
Rano znalazłam numer do poradni leczenia nadwagi i otyłości, więc tam zadzwoniłam. Okazało się, że jeśli będę miała skierowanie od lekarza rodzinnego to wszystko będzie refundowane przez NFZ. Przy okazji załatwiania recept dla mamy zahaczyłam o swoją lekarkę. Wypisała mi skierowanie bez problemu. Muszę jeszcze zrobić badanie na cukier, cholesterol i frakcje cholesterolu.
Wizytę mam na 14 grudnia. W sumie to trochę nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem czy oprócz diety dostanę skierowanie na jakieś ćwiczenia (coś w formie rehabilitacji).
A co do szkoły... szkoła jak szkoła. Nie ma lekko. Mam próbne matury 22-25.11.11. To będzie rzeź...........
czwartek, 6 października 2011
Friendship
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czym tak na prawdę jest Przyjaźń i kogo możemy nazwać naszym Przyjacielem.
I do czego doszłam ? Do tego, że prawdziwy Przyjaciel to prawie jak główna wygrana w lotto. Zdarza się, ale rzadko.
Ja chyba jeszcze nie wygrałam. Owszem mam osoby, które uważam za bliskie, ale ja im nie jestem tak bliska jak one mnie. A może tylko tak mi się wydaje?
Jedna z osób, którą uważałam za bliską zawiodła mnie na całej linii. Teraz jestem pewna, muszę sobie odpuścić tą znajomość.
Wystarczyło tylko jedno pytanie i brak odpowiedzi. Czasami milczenie potrafi wyrazić więcej niż tysiąc słów.
Druga osoba była, jest i będzie mi bliska (niestety ja jej chyba nie). Z jednej strony rozumiem powagę sytuacji, z drugiej mam żal... Ale w tej kwestii nic jeszcze nie wiadomo, wszystko może się zmienić. Czas pokaże :)
Cały czas mam nadzieję, że kiedyś będę miała kogoś kto kopnie mnie w dupę kiedy będę robić głupoty, kogoś kto będzie przy mnie gdy znajdę się na dnie i pomoże mi się od niego odbić oraz kogoś z kim będę mogła się pośmiać i popłakać.
I do czego doszłam ? Do tego, że prawdziwy Przyjaciel to prawie jak główna wygrana w lotto. Zdarza się, ale rzadko.
Ja chyba jeszcze nie wygrałam. Owszem mam osoby, które uważam za bliskie, ale ja im nie jestem tak bliska jak one mnie. A może tylko tak mi się wydaje?
Jedna z osób, którą uważałam za bliską zawiodła mnie na całej linii. Teraz jestem pewna, muszę sobie odpuścić tą znajomość.
Wystarczyło tylko jedno pytanie i brak odpowiedzi. Czasami milczenie potrafi wyrazić więcej niż tysiąc słów.
Druga osoba była, jest i będzie mi bliska (niestety ja jej chyba nie). Z jednej strony rozumiem powagę sytuacji, z drugiej mam żal... Ale w tej kwestii nic jeszcze nie wiadomo, wszystko może się zmienić. Czas pokaże :)
Cały czas mam nadzieję, że kiedyś będę miała kogoś kto kopnie mnie w dupę kiedy będę robić głupoty, kogoś kto będzie przy mnie gdy znajdę się na dnie i pomoże mi się od niego odbić oraz kogoś z kim będę mogła się pośmiać i popłakać.
sobota, 3 września 2011
piątek, 2 września 2011
Ostatnią klasę czas zacząć...
Zaczęła się szkoła... tak, tak, wiem, studenci mają jeszcze wakacje.
Ale przede mną ostatnia klasa... maturalna. Trochę mnie ta myśl przeraża.
Z drugiej strony już niedługo będę miała ten etap edukacji za sobą.
Co do studiów, to jeszcze nie wiem co... (ta wiem, że już dawno powinnam mieć obrany cel). Myślę nad filologią słowiańską z kierunkowym słoweńskim, socjologią lub geografią społeczno-ekonomiczną. Pewnie jeszcze coś wymyślę do tego czasu...
Pierwszy dzień w szkole był nuuudny. Dwa wf-y, matma i religia.
Co do religii mamy nowego księdza i już mi podpadł.
Na pierwszy rzut oka wiedziałam, że go nie polubię. Nawet myślę o przejściu na etykę.
Nie rozumiem "przyjaciół" moich przyjaciół. Obrabiają dupę i to perfidnie wypisując publicznie "swoje zdanie" a potem twierdzą, że "nie to mieli na myśli"...
No cóż... Po co w takim razie się z nami zadawać, hę ?
Radzę się zastanowić i podjąć właściwą decyzję.
______________________________________________________________________________
Właśnie opublikowano kierunki dla mojego rocznika.
I jest filologia słowiańska z kierunkowym słoweńskim <3
Już chyba wiem na co pójdę <3
No i otwarli nowy kierunek dziennikarstwo i komunikacja społeczna <3 Wcześniej komunikacja społeczna była tylko na II-gim stopniu !!
To już mam obrany cel <3
Ale przede mną ostatnia klasa... maturalna. Trochę mnie ta myśl przeraża.
Z drugiej strony już niedługo będę miała ten etap edukacji za sobą.
Co do studiów, to jeszcze nie wiem co... (ta wiem, że już dawno powinnam mieć obrany cel). Myślę nad filologią słowiańską z kierunkowym słoweńskim, socjologią lub geografią społeczno-ekonomiczną. Pewnie jeszcze coś wymyślę do tego czasu...
Pierwszy dzień w szkole był nuuudny. Dwa wf-y, matma i religia.
Co do religii mamy nowego księdza i już mi podpadł.
Na pierwszy rzut oka wiedziałam, że go nie polubię. Nawet myślę o przejściu na etykę.
Nie rozumiem "przyjaciół" moich przyjaciół. Obrabiają dupę i to perfidnie wypisując publicznie "swoje zdanie" a potem twierdzą, że "nie to mieli na myśli"...
No cóż... Po co w takim razie się z nami zadawać, hę ?
Radzę się zastanowić i podjąć właściwą decyzję.
______________________________________________________________________________
Właśnie opublikowano kierunki dla mojego rocznika.
I jest filologia słowiańska z kierunkowym słoweńskim <3
Już chyba wiem na co pójdę <3
No i otwarli nowy kierunek dziennikarstwo i komunikacja społeczna <3 Wcześniej komunikacja społeczna była tylko na II-gim stopniu !!
To już mam obrany cel <3
środa, 24 sierpnia 2011
Zabieg
Dzisiaj miałam robiony zabieg... wycięto mi znamię na karku. Przyznam trochę się bałam, ale nie taki diabeł straszny jak go malują. Zabieg trwał kilka minut. Jedynie co czułam to pieczenie i ciepłą krew spływającą od karku do brody.
Potem słyszałam jak mi szwy zakładają. Barbie była ze mną. Po zabiegu poszłyśmy do niej. Znieczulenie szybko przestało działać, więc dała mi tabletkę.
Do teraz czuje się jakby ktoś mi dał na kark 5kg (mimo, że wzięłam druga tabletkę).
No i nie wiem jak będę spała... We wtorek idę na kontrolę.
Do 3tyg ma być wynik badania histopatologicznego.
Tak w ogóle napisałam do Pana... Ciekawe czy odpisze.
Brakuje mi tego fajnego faceta, z którym można było pogadać dosłownie o wszystkim.
Brakuje mi też tych codziennych privów... ogółem mi go brakuje. Dobry przyjaciel/brat.
Idę spać... Muszę obadać dobra pozycję. Dobranoc.
Potem słyszałam jak mi szwy zakładają. Barbie była ze mną. Po zabiegu poszłyśmy do niej. Znieczulenie szybko przestało działać, więc dała mi tabletkę.
Do teraz czuje się jakby ktoś mi dał na kark 5kg (mimo, że wzięłam druga tabletkę).
No i nie wiem jak będę spała... We wtorek idę na kontrolę.
Do 3tyg ma być wynik badania histopatologicznego.
Tak w ogóle napisałam do Pana... Ciekawe czy odpisze.
Brakuje mi tego fajnego faceta, z którym można było pogadać dosłownie o wszystkim.
Brakuje mi też tych codziennych privów... ogółem mi go brakuje. Dobry przyjaciel/brat.
Idę spać... Muszę obadać dobra pozycję. Dobranoc.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Powoli do przodu,,,
Z soboty na niedzielę spała u mnie Mart :)
Zamówiłysmy sobie pizzę, Mart przywiozła winko i zrobiłyśmy sobie babski wieczór.
Na drugi dzień zrobiłysmy razem śniadanie i obiad :) Podczas obiadu oglądałyśmy skoki, które się ciągnęły w nieskończoność. Byłam zła, bo Eurosport musiał puścić reklamy i zawody zaczęli pokazywać od 5-tego zawodnika (a w pierwszej piątce skakał Kalle i Olli).
W ogóle porażka te zawody... oO Choć Anssi zdobył AŻ 3 pkt-y.
Po skokach Mart pojechała do domu, a ja pojechałam z Barbie na Chorzów.
Spacerowałyśmy sobie po Wolce, a potem poszłyśmy do Mc-a. .......................................................
Chorzów to nie Zakopane, ale jednak stało się. Objawił się. Na imię mu Kacper.
Ładny, ba ładniejszy.
Idąc na rynek zobaczyłam BMW. Wyróżniało się w cholere na tle innych samochodów.
Był to model BMW M3 Coupé. Biały. Piękny. Ale cena też zabójczo piękna: 328 200 PLN
Pomarzyć można ;)
Zamówiłysmy sobie pizzę, Mart przywiozła winko i zrobiłyśmy sobie babski wieczór.
Na drugi dzień zrobiłysmy razem śniadanie i obiad :) Podczas obiadu oglądałyśmy skoki, które się ciągnęły w nieskończoność. Byłam zła, bo Eurosport musiał puścić reklamy i zawody zaczęli pokazywać od 5-tego zawodnika (a w pierwszej piątce skakał Kalle i Olli).
W ogóle porażka te zawody... oO Choć Anssi zdobył AŻ 3 pkt-y.
Po skokach Mart pojechała do domu, a ja pojechałam z Barbie na Chorzów.
Spacerowałyśmy sobie po Wolce, a potem poszłyśmy do Mc-a. .......................................................
Chorzów to nie Zakopane, ale jednak stało się. Objawił się. Na imię mu Kacper.
Ładny, ba ładniejszy.
Idąc na rynek zobaczyłam BMW. Wyróżniało się w cholere na tle innych samochodów.
Był to model BMW M3 Coupé. Biały. Piękny. Ale cena też zabójczo piękna: 328 200 PLN
Pomarzyć można ;)
sobota, 13 sierpnia 2011
piątek, 12 sierpnia 2011
Tik, tak...
Dzisiaj moi wyjeżdżają nad morze, więc cały tydzień będę sama... nawet siostra z rodzinką sobie jedzie na wieś.
Wczoraj byłam u Barbie i kosztowałam zupy ogórkowej jej roboty. Przyznam, bałam się zaryzykować, ale okazała się pyszna :D
Na gotowaną marchewkę, jednak się nie skusiłam. Wczoraj też były kwalifikacje w Courchevel, ale niestety :
1. Byłam u Barbie (ale to nie jest niestety) ;*
2. Kwale leciały tylko na eurosporcie2...
Wczoraj byłam u Barbie i kosztowałam zupy ogórkowej jej roboty. Przyznam, bałam się zaryzykować, ale okazała się pyszna :D
Na gotowaną marchewkę, jednak się nie skusiłam. Wczoraj też były kwalifikacje w Courchevel, ale niestety :
1. Byłam u Barbie (ale to nie jest niestety) ;*
2. Kwale leciały tylko na eurosporcie2...
Kiedy zobaczyłam wyniki myślałam, że padnę.
Wank 1-szy, ale drugi o dziwo był Kalle. Szok, bo w pierwszym treningu był 51-szy, potem chyba 16 a tu nagle 2-gi?
Ale to nie zmienia faktu, że się strasznie cieszę :) Poza tym, znalazłam pewien drobiazg, który mógł go zmotywować.
No i najważniejsze, że Matti wszedł ;)))
niedziela, 7 sierpnia 2011
Nuda...
Dni mijają w strasznej nudzie... Nie ma co robić, gdzie i z kim iść.
Chociaż tyle, że skoki lecą.
Wczoraj był konkurs drużynowy w Hiza i Fis Cup w Szczyrku. Do Szczyrku Barbie i Ewelina pojechały same, więc w razie czego proszę mnie w nic nie mieszać. Ja sobie spokojnie oglądałam Hiza w domu.
Jutro spotkam się z Barbie i Sylwi <3 Z Sylwi ostatnio widziałyśmy się zima w Zako.
Na weekend może wybiorę się do Aśki do Bielska :) Moi jadą nad morze, więc nie ma problemu. Chociaż problem może być z psem.. nie wiem kto z nim wyjdzie i kto mu da jeść oO Ale to jeszcze się zobaczy co i jak.
Za jakieś 45min konkurs indywidualny. Trzymam kciuki za jedynego Fina :D Może podratuje trochę Finów i zdobędzie kilka punktów :)
Chociaż tyle, że skoki lecą.
Wczoraj był konkurs drużynowy w Hiza i Fis Cup w Szczyrku. Do Szczyrku Barbie i Ewelina pojechały same, więc w razie czego proszę mnie w nic nie mieszać. Ja sobie spokojnie oglądałam Hiza w domu.
Jutro spotkam się z Barbie i Sylwi <3 Z Sylwi ostatnio widziałyśmy się zima w Zako.
Na weekend może wybiorę się do Aśki do Bielska :) Moi jadą nad morze, więc nie ma problemu. Chociaż problem może być z psem.. nie wiem kto z nim wyjdzie i kto mu da jeść oO Ale to jeszcze się zobaczy co i jak.
Za jakieś 45min konkurs indywidualny. Trzymam kciuki za jedynego Fina :D Może podratuje trochę Finów i zdobędzie kilka punktów :)
środa, 3 sierpnia 2011
Relacja- Zakopane
21.07.2011 Czwartek
Jakoś po godzinie 12:00 dojechałyśmy do Zakopanego. Wszystko przez to, że przez 5km przed Zakopanem ciągnął się straszny korek.
Poczekałyśmy jeszcze chwilkę nim Ewelcia dojechała. Poszłyśmy na taxówkę i zajechałyśmy do naszej kwatery. Pokój jak pokój, ale za te warunki 50zł to przesada. Szczyrk wymiata.
Pierwsze co zrobiłyśmy to burdel w pokoju. Właściwie to Barbie go zrobiła na samym środku pokoju xD
Następnie zjadłyśmy zupki i poszłyśmy na kwale. Chwilę przed nimi "disaster friend" przyniósł nam bilety FIS family. Porażka, nie dość, że to bilety jak na trybuny to jeszcze nie wolno wyjść ze skoczni. Ja żeby sobie kupić herbatę musiałam pytać ochronę czy mogę przejść. I co usłyszałam?? "Przejścia nie ma, proszę sobie kupić przez barierki" -.- No, ale nie to było najgorsze. Wchodząc na skocznie, żaden z ochroniarzy nie wiedział jak nas wpuścić na FIS family. Przegonili nas po całym obiekcie. Gdy doszłyśmy do właściwego wejścia ochroniarz stwierdził "Fis family... fajnie brzmi, ale ja nie wiem co to jest i nie słyszałem, że mam wpuszczać" -.- Na szczęście przyszedł ochroniarz, którego spotkałyśmy wcześniej i poinformował swojego podopiecznego, że ma wpuszczać.
Co do sektoru... FIS family zostało zrobione z fragmentu sektoru C. No ok, miejsce jeszcze może być, ale by stawiać taki wielki płot to przesada. Zako się zaczęło pogrążać. Beskidy rulez.
Po kwalach wybyłyśmy na Krupówki do Pizza Hut coś zjeść. Potem wróciłyśmy do pokoju i to by było na tyle z czwartku.
PS. Zapomniałam dodać, że Karo i Domi nas odwiedziły :) Raz w czw a raz w pt z nadzieją, że internet będzie. Niestety, był bardzo słaby ;/
22.07.2011 Piątek
Rano jak poszłyśmy na śniadanie do Mc-a, pewien fiński osobnik nam się objawił.
Kupił sobie dwa cheeseburgery i je zjadł. A potem się dziwi, że latać nie umie. To mit, że skoczkowie trzymają dietę. Chyba tylko Adaś to robił.
Po śniadanku wróciłyśmy do pokoju, co chwilę robiłyśmy sobie herbatki, które były "w cenie" noclegu ^^ Gdy przyszła pora obiadowa znowu ruszyłyśmy na Krupówki. Tym razem tylko ja i Barbie, bo Ewelci się przysnęło. No i tylko wtedy wyszło słońce.
Przechodząc obok Hyrnego, spotkałyśmy kilka dziewczyn, pogadałyśmy i ruszyłyśmy dalej.
I znów po drodze napotkałyśmy fińskiego osobnika. Jedzenie w Hyrnym chyba im nie odpowiada...
Godzinę nam zajęło znalezienie karty urodzinowej i prezentu dla Juhy-Mattiego (w Zako obchodził swoje urodziny) ... same imieniny. Ale co region to inny obyczaj. Dowiedziałyśmy się, że tam urodziny obchodzi się tylko do 18-tki.
Kupiłyśmy dużą milkę, owieczkę, a kartę w końcu dostałyśmy na poczcie.
Przed 16tą udałyśmy się na skocznię. Finowie-porażka... 9-te miejsce. Jedynie fiński osobnik spisał się jako tako. Te cheesburgery mu o dziwo pomogły.
Po konkursie już tradycyjnie poszłyśmy coś zjeść do Sphinx-a. Resztę wieczora i pół nocy spędziłyśmy grając w bilard. Po bilardzie piłyśmy dalej Vikingfjorda (w sumie miałyśmy litrową butelkę) i poszłyśmy spać.
23.07.2011 Sobota
Na śniadanie poszłyśmy do KFC. Każda sobie cos zamówiła i poszłyśmy usiąść.
Potem poszłam do WC i po dolewkę, a dziewczyny miały ubaw. Przyszłam i dopiero sie wtajemniczyłam o co cho. No, ale mniejsza z tym... Po KFC poszłyśmy grać w bilard. Spodobało nam się. No i Doris skumała, że skoki są. Jakoś zagoniłam dziewczyny na górę, ubrałyśmy sie i ruszyłyśmy na skoki... No i znowu... Finowie standard, Porażka totalna...
w trakcie konkursu zgłodniałysmy, więc postanowiłysmy, że od razu idziemy coś zjeść. Poszłyśmy do Dominium.
Po 23:00 wybrałyśmy się do MO. Do jakiejś drugiej były same nudy. Już miałyśmy wychodzić, ale pojawił się MR ADHD i Anssi. Mr ADHD znalazł sobie towarzyszkę, a właściwie to ona znalazła jego... xd
No i Barbie i Ewelcia wpadły na pewien genialny pomysł. I go wykonały... xd O dziwo "para" się szybko ulotniła. Mamy nadzieję, że prezencik się przydał xDD
Razem z Yv i Jenny i jakimiś ich znajomymi porobiłyśmy focie, ponabijałyśmy się z pewnej Pani, która próbowała tego kolesia z Team Japan wyrwać.... Ja się dobrałam do wódki z colą, bo red bulla nie było *chliiip*. Około 5tej wyszłyśmy z MO. Widząc Anssiego, który idzie w złą stronę, skierowałyśmy go na właściwą drogę. Spytałam go jeszcze o godzinę, którą ma na zegarku, by wiedzieć czy jego 15 to nie przypadkiem nasza 14. Ale się okazało, że ma ustawiony polski czas.
no a potem poszłyśmy spać xD
Tak w ogóle to w pokoju Barbie gadała tylko z Eweliną, więc wiekszość czasu przemilczałam.
24.07.2011 Niedziela
Juha - Matti ma urodziny. Od rana praktycznie polowałyśmy na Finów.
O godzinie 15:30 zaczęłyśmy tracić nadzieję, że jeszcze siedzą w hotelu.
Barbie z Eweliną poszły sobie do sklepu. Ja poszłam do pokoju, ale cos mnie podkusiło by wyjść. (nasza kwatera była na przeciw Hyrnego) No i się nie myliłam. Finowie pakowali się do busa. Zadzwoniłam do Barbie, ale były już blisko. Podeszłysmy bliżej busa, ale żadna nie chciała podejść by wręczyc prezent solenizantowi. Wkurzyłam się, wzięłam to i podeszłam do Ari-Pekki i pytam czy mógłby to przekazać Ruuskanenowi. odpowiedział, że on jest w busie. Spojrzałam na niego takim wzrokiem jakbym chciała przekazać "no chyba cię pogięło, że tam wejdę". Zrozumiał :) Zawołał go. Juha-Matti wyszedł, ja mu dałam prezent, złożyłam życzenia. Widać, że był pozytywnie zaskoczony. Podziękował, uśmiechnął się i skierował w strone busa.
Życzyłyśmy mu jeszcze miłej podrózy i wróciłyśmy by pograć dalej w bilard ;)
25.07.2011
WRACAMY DO DOMKU
Jakoś po godzinie 12:00 dojechałyśmy do Zakopanego. Wszystko przez to, że przez 5km przed Zakopanem ciągnął się straszny korek.
Poczekałyśmy jeszcze chwilkę nim Ewelcia dojechała. Poszłyśmy na taxówkę i zajechałyśmy do naszej kwatery. Pokój jak pokój, ale za te warunki 50zł to przesada. Szczyrk wymiata.
Pierwsze co zrobiłyśmy to burdel w pokoju. Właściwie to Barbie go zrobiła na samym środku pokoju xD
Następnie zjadłyśmy zupki i poszłyśmy na kwale. Chwilę przed nimi "disaster friend" przyniósł nam bilety FIS family. Porażka, nie dość, że to bilety jak na trybuny to jeszcze nie wolno wyjść ze skoczni. Ja żeby sobie kupić herbatę musiałam pytać ochronę czy mogę przejść. I co usłyszałam?? "Przejścia nie ma, proszę sobie kupić przez barierki" -.- No, ale nie to było najgorsze. Wchodząc na skocznie, żaden z ochroniarzy nie wiedział jak nas wpuścić na FIS family. Przegonili nas po całym obiekcie. Gdy doszłyśmy do właściwego wejścia ochroniarz stwierdził "Fis family... fajnie brzmi, ale ja nie wiem co to jest i nie słyszałem, że mam wpuszczać" -.- Na szczęście przyszedł ochroniarz, którego spotkałyśmy wcześniej i poinformował swojego podopiecznego, że ma wpuszczać.
Co do sektoru... FIS family zostało zrobione z fragmentu sektoru C. No ok, miejsce jeszcze może być, ale by stawiać taki wielki płot to przesada. Zako się zaczęło pogrążać. Beskidy rulez.
Po kwalach wybyłyśmy na Krupówki do Pizza Hut coś zjeść. Potem wróciłyśmy do pokoju i to by było na tyle z czwartku.
PS. Zapomniałam dodać, że Karo i Domi nas odwiedziły :) Raz w czw a raz w pt z nadzieją, że internet będzie. Niestety, był bardzo słaby ;/
22.07.2011 Piątek
Rano jak poszłyśmy na śniadanie do Mc-a, pewien fiński osobnik nam się objawił.
Kupił sobie dwa cheeseburgery i je zjadł. A potem się dziwi, że latać nie umie. To mit, że skoczkowie trzymają dietę. Chyba tylko Adaś to robił.
Po śniadanku wróciłyśmy do pokoju, co chwilę robiłyśmy sobie herbatki, które były "w cenie" noclegu ^^ Gdy przyszła pora obiadowa znowu ruszyłyśmy na Krupówki. Tym razem tylko ja i Barbie, bo Ewelci się przysnęło. No i tylko wtedy wyszło słońce.
Przechodząc obok Hyrnego, spotkałyśmy kilka dziewczyn, pogadałyśmy i ruszyłyśmy dalej.
I znów po drodze napotkałyśmy fińskiego osobnika. Jedzenie w Hyrnym chyba im nie odpowiada...
Godzinę nam zajęło znalezienie karty urodzinowej i prezentu dla Juhy-Mattiego (w Zako obchodził swoje urodziny) ... same imieniny. Ale co region to inny obyczaj. Dowiedziałyśmy się, że tam urodziny obchodzi się tylko do 18-tki.
Kupiłyśmy dużą milkę, owieczkę, a kartę w końcu dostałyśmy na poczcie.
Przed 16tą udałyśmy się na skocznię. Finowie-porażka... 9-te miejsce. Jedynie fiński osobnik spisał się jako tako. Te cheesburgery mu o dziwo pomogły.
Po konkursie już tradycyjnie poszłyśmy coś zjeść do Sphinx-a. Resztę wieczora i pół nocy spędziłyśmy grając w bilard. Po bilardzie piłyśmy dalej Vikingfjorda (w sumie miałyśmy litrową butelkę) i poszłyśmy spać.
23.07.2011 Sobota
Na śniadanie poszłyśmy do KFC. Każda sobie cos zamówiła i poszłyśmy usiąść.
Potem poszłam do WC i po dolewkę, a dziewczyny miały ubaw. Przyszłam i dopiero sie wtajemniczyłam o co cho. No, ale mniejsza z tym... Po KFC poszłyśmy grać w bilard. Spodobało nam się. No i Doris skumała, że skoki są. Jakoś zagoniłam dziewczyny na górę, ubrałyśmy sie i ruszyłyśmy na skoki... No i znowu... Finowie standard, Porażka totalna...
w trakcie konkursu zgłodniałysmy, więc postanowiłysmy, że od razu idziemy coś zjeść. Poszłyśmy do Dominium.
Po 23:00 wybrałyśmy się do MO. Do jakiejś drugiej były same nudy. Już miałyśmy wychodzić, ale pojawił się MR ADHD i Anssi. Mr ADHD znalazł sobie towarzyszkę, a właściwie to ona znalazła jego... xd
No i Barbie i Ewelcia wpadły na pewien genialny pomysł. I go wykonały... xd O dziwo "para" się szybko ulotniła. Mamy nadzieję, że prezencik się przydał xDD
Razem z Yv i Jenny i jakimiś ich znajomymi porobiłyśmy focie, ponabijałyśmy się z pewnej Pani, która próbowała tego kolesia z Team Japan wyrwać.... Ja się dobrałam do wódki z colą, bo red bulla nie było *chliiip*. Około 5tej wyszłyśmy z MO. Widząc Anssiego, który idzie w złą stronę, skierowałyśmy go na właściwą drogę. Spytałam go jeszcze o godzinę, którą ma na zegarku, by wiedzieć czy jego 15 to nie przypadkiem nasza 14. Ale się okazało, że ma ustawiony polski czas.
no a potem poszłyśmy spać xD
Tak w ogóle to w pokoju Barbie gadała tylko z Eweliną, więc wiekszość czasu przemilczałam.
24.07.2011 Niedziela
Juha - Matti ma urodziny. Od rana praktycznie polowałyśmy na Finów.
O godzinie 15:30 zaczęłyśmy tracić nadzieję, że jeszcze siedzą w hotelu.
Barbie z Eweliną poszły sobie do sklepu. Ja poszłam do pokoju, ale cos mnie podkusiło by wyjść. (nasza kwatera była na przeciw Hyrnego) No i się nie myliłam. Finowie pakowali się do busa. Zadzwoniłam do Barbie, ale były już blisko. Podeszłysmy bliżej busa, ale żadna nie chciała podejść by wręczyc prezent solenizantowi. Wkurzyłam się, wzięłam to i podeszłam do Ari-Pekki i pytam czy mógłby to przekazać Ruuskanenowi. odpowiedział, że on jest w busie. Spojrzałam na niego takim wzrokiem jakbym chciała przekazać "no chyba cię pogięło, że tam wejdę". Zrozumiał :) Zawołał go. Juha-Matti wyszedł, ja mu dałam prezent, złożyłam życzenia. Widać, że był pozytywnie zaskoczony. Podziękował, uśmiechnął się i skierował w strone busa.
Życzyłyśmy mu jeszcze miłej podrózy i wróciłyśmy by pograć dalej w bilard ;)
25.07.2011
WRACAMY DO DOMKU
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Relacja- Szczyrk
18.07.2011 Poniedziałek
Wstałyśmy wcześnie i pojechałyśmy do centrum Wisły, tam pewien uprzejmy Pan zatrzymał dla nas już praktycznie odjeżdżający bus do Bielska Białej (tak by jechać do Szczyrku trzeba jechać przez Bielsko -.-). W Bielsku przesiadłyśmy się na PKS do Szczyrku. W trakcie jazdy okazało się, że osoby, które poznałyśmy mają tą samą kwaterę co my. Trochę nam zetrwało jej znalezienie, bo Deptak nad Żylicą był w remoncie.... Dostałyśmy pokój z widokiem na skocznie. Poza tym pokój, który nas kosztował 30zł na dobę był tak komfortowy jakby kosztował 80zł. Byłyśmy bardzo mile zaskoczone.
Na skoczni był jakiś trening, ale myślałyśmy, że to trening Pań. Napisałam do Kalle kiedy oni będą mieli trening, ale odpisał, że już mieli o 10-tej...
Nic innego nam nie pozostało jak pójść i pozwiedzać okolicę. Dowiedziałyśmy się, że ma się odbyć trening kobiet, więc na niego poszłyśmy. Reszta dnia jakoś nam przeleciała.
19.07.2011 Wtorek
Rano poleciałam do bankomatu i na zakupy, bo trzeba było zrobić coś na śniadanko.
Następnie udałyśmy się na treningi i konkurs Pań. Potem tylko obiad i znowu na skocznie na kwalifikacje, tym razem Panów. Po kwalifikacjach poszłyśmy coś zjeść.
No i to chyba na tyle z tego dnia.
20.07.2011 Środa
Rankiem znów ja leciałam po śniadanko. Taki był mój przydział, Barbie za to została klucznikiem.
Nigdzie nie wychodziłyśmy, aż do serii próbnej i konkursu Panów. Po konkursie tradycyjnie już posiłek. W drodze powrotnej do pokoju, Barbie się przypomniało, że nie wzięła parasola. Żeby było śmieszniej tak się zakręciła, że pomyliła knajpy. No, ale w końcu, zguba się znalazła i wróciłyśmy do pokoju. Dobrałyśmy się do mojego Vikingfjorda... no i ogółem fajnie było... xD
21.07.2011 Czwartek
Wstałyśmy bardzo wcześnie, by dojechać do Bielska i zdążyć na PKS-a do Zakopanego....
Zakopane opiszę jutro.
Wstałyśmy wcześnie i pojechałyśmy do centrum Wisły, tam pewien uprzejmy Pan zatrzymał dla nas już praktycznie odjeżdżający bus do Bielska Białej (tak by jechać do Szczyrku trzeba jechać przez Bielsko -.-). W Bielsku przesiadłyśmy się na PKS do Szczyrku. W trakcie jazdy okazało się, że osoby, które poznałyśmy mają tą samą kwaterę co my. Trochę nam zetrwało jej znalezienie, bo Deptak nad Żylicą był w remoncie.... Dostałyśmy pokój z widokiem na skocznie. Poza tym pokój, który nas kosztował 30zł na dobę był tak komfortowy jakby kosztował 80zł. Byłyśmy bardzo mile zaskoczone.
Na skoczni był jakiś trening, ale myślałyśmy, że to trening Pań. Napisałam do Kalle kiedy oni będą mieli trening, ale odpisał, że już mieli o 10-tej...
Nic innego nam nie pozostało jak pójść i pozwiedzać okolicę. Dowiedziałyśmy się, że ma się odbyć trening kobiet, więc na niego poszłyśmy. Reszta dnia jakoś nam przeleciała.
19.07.2011 Wtorek
Rano poleciałam do bankomatu i na zakupy, bo trzeba było zrobić coś na śniadanko.
Następnie udałyśmy się na treningi i konkurs Pań. Potem tylko obiad i znowu na skocznie na kwalifikacje, tym razem Panów. Po kwalifikacjach poszłyśmy coś zjeść.
No i to chyba na tyle z tego dnia.
20.07.2011 Środa
Rankiem znów ja leciałam po śniadanko. Taki był mój przydział, Barbie za to została klucznikiem.
Nigdzie nie wychodziłyśmy, aż do serii próbnej i konkursu Panów. Po konkursie tradycyjnie już posiłek. W drodze powrotnej do pokoju, Barbie się przypomniało, że nie wzięła parasola. Żeby było śmieszniej tak się zakręciła, że pomyliła knajpy. No, ale w końcu, zguba się znalazła i wróciłyśmy do pokoju. Dobrałyśmy się do mojego Vikingfjorda... no i ogółem fajnie było... xD
21.07.2011 Czwartek
Wstałyśmy bardzo wcześnie, by dojechać do Bielska i zdążyć na PKS-a do Zakopanego....
Zakopane opiszę jutro.
Relacja - Wisła
Dobra, pora wziąć się za sklecenie jakiejś porządnej relacji z Lotos Poland Tour 2011.
15.07.2011 Piątek
O godzinie 7:10 z dworca PKS w Katowicach ruszyłyśmy w kierunku Wisły. Jakoś przed 10:00 dotarłyśmy do centrum i akurat podjeżdżał autobus na Nową osadę. Kiedy dotarłyśmy do ośrodka czekała na nas niespodzianka. Otóż okazało się, że w naszym ośrodku grupa niepełnosprawnych osób ma turnus rehabilitacyjny. (Nie żebym coś do nich miała, ale zaczynali być uporczywi. Jeden to nawet chciał nam się do pokoju włamać i straszył naszą czwórkę oO ) Hotel obok kolejna kolonia. (tak, tak Geovita).
No, ale mniejsza z tym... Pierwsze gdzie poszłyśmy to do zajazdu na najlepsze w Polsce hamburgery. Około 15:00 poszłyśmy na skocznie na wolny trening.
Zaczepiłyśmy Kalle i zdążyłyśmy z nim pogadać dosłownie pół minuty. Nie komentuje nawet tego.
Po treningu poszliśmy w małym gronie na piwo do Pani Basi. Wypiłam colę a piwo oddałam dziewczynom, bo się źle czułam. I to zadecydowało, że wróciłyśmy do pokoju.
16.07.2011 Sobota
Dzień kwalifikacji.
Wstałyśmy późno, więc jedynie zdążyłyśmy się wykąpać i wybyłyśmy z pokoju na śniadanio-obiad. Przed serią próbną i kwalifikacjami dostałyśmy akry i weszłyśmy na skocznię.
Barbie miała pecha. Kamil Stoch trenując na platformie imitację skoku, kopnął tą platformę do tyłu a ta uderzyła prosto w jej kostkę. Po kwalifikacjach jakoś zaszłyśmy do pokoju. Niestety z kostką było coraz gorzej. Poszłam do Geovity spytać o pomoc. Ochroniarz i recepcjonistka dali mi bandaże i lód (zamrożony dla Japończyków) i powiedzieli bym jej tą kostkę obkładała lodem. No ok. Wróciłam. Po jakimś czasie kostka zaczęła bardziej sinieć, co było kolejnym powodem wizyty w Geovicie. Pomogłam Barbie się tam jakoś zakulać, ale zajęło to sporo czasu. Na recepcji pytałyśmy czy jest jakiś lekarz/fizjoterapeuta. No, ale oni mają tylko napisane, kto jest w jakim pokoju. Poprosiliśmy więc o informacje i poszłyśmy do tych, których znamy. Zostałyśmy wysłane do pokoju 307. Po drodze spotkałyśmy Pointnera, który do nas zagadał i powiedział, że tam nie ma kogoś takiego tylko Austriacy. (Później okazało się, że osoba, która nam powiedziała, że to pokój 307 miała na myśli 207). Pominę to, że czołowo zderzyłam się z Berem, który niespodziewanie wyskoczył z pokoju. Ostatecznie zeszłyśmy na dół i spotkałyśmy Ville i Ari-Pekkę. Niestety nie mieli jak nam pomóc. Na szczęście pojawił się Rafał Kot i on obejrzał tą nieszczęsną kostkę. Zamówiłam jeszcze śniadanie w Geovicie na wynos. Bez problemu zgodzili się nam je zrobić.
PS. O mało co nie wpadłam pod samochód, który prowadził Muotka.
17.07.2011 Niedziela
Rano poszłyśmy do Geovity po nasze śniadanka. (z kostką Barbie było minimalnie lepiej). Zaskoczyła nas jego wielkość. (starczyło nam na śniadanie i kolację). Potem udałyśmy się do sklepu i po drodze spotkałyśmy Pana Kantee. Ponudziłyśmy się trochę na ławeczce przed ośrodkiem i wpadłyśmy na pomysł by zamówić pizzę. Zjadłyśmy ją na balkonie i potem poszłyśmy na konkurs. Finowie się tylko pogrążyli. Nikt nie awansował. W przerwie między seriami, poszłyśmy się przebrać a przed Geovitą opalają się pół nadzy Finowie... wróciłyśmy na koniec serii drugiej, tylko dlatego, że Gorm prosił o wyniki pierwszej 5ki i Norków.
Po konkursie poszłyśmy się ponownie przebrać i pojechałyśmy do centrum. Nic ciekawego. Gołębiewski zamknięty, a w Sofie nudy.
18.07.2011
Kierunek Szczyrk
Ale to już w następnej notce.
15.07.2011 Piątek
O godzinie 7:10 z dworca PKS w Katowicach ruszyłyśmy w kierunku Wisły. Jakoś przed 10:00 dotarłyśmy do centrum i akurat podjeżdżał autobus na Nową osadę. Kiedy dotarłyśmy do ośrodka czekała na nas niespodzianka. Otóż okazało się, że w naszym ośrodku grupa niepełnosprawnych osób ma turnus rehabilitacyjny. (Nie żebym coś do nich miała, ale zaczynali być uporczywi. Jeden to nawet chciał nam się do pokoju włamać i straszył naszą czwórkę oO ) Hotel obok kolejna kolonia. (tak, tak Geovita).
No, ale mniejsza z tym... Pierwsze gdzie poszłyśmy to do zajazdu na najlepsze w Polsce hamburgery. Około 15:00 poszłyśmy na skocznie na wolny trening.
Zaczepiłyśmy Kalle i zdążyłyśmy z nim pogadać dosłownie pół minuty. Nie komentuje nawet tego.
Po treningu poszliśmy w małym gronie na piwo do Pani Basi. Wypiłam colę a piwo oddałam dziewczynom, bo się źle czułam. I to zadecydowało, że wróciłyśmy do pokoju.
16.07.2011 Sobota
Dzień kwalifikacji.
Wstałyśmy późno, więc jedynie zdążyłyśmy się wykąpać i wybyłyśmy z pokoju na śniadanio-obiad. Przed serią próbną i kwalifikacjami dostałyśmy akry i weszłyśmy na skocznię.
Barbie miała pecha. Kamil Stoch trenując na platformie imitację skoku, kopnął tą platformę do tyłu a ta uderzyła prosto w jej kostkę. Po kwalifikacjach jakoś zaszłyśmy do pokoju. Niestety z kostką było coraz gorzej. Poszłam do Geovity spytać o pomoc. Ochroniarz i recepcjonistka dali mi bandaże i lód (zamrożony dla Japończyków) i powiedzieli bym jej tą kostkę obkładała lodem. No ok. Wróciłam. Po jakimś czasie kostka zaczęła bardziej sinieć, co było kolejnym powodem wizyty w Geovicie. Pomogłam Barbie się tam jakoś zakulać, ale zajęło to sporo czasu. Na recepcji pytałyśmy czy jest jakiś lekarz/fizjoterapeuta. No, ale oni mają tylko napisane, kto jest w jakim pokoju. Poprosiliśmy więc o informacje i poszłyśmy do tych, których znamy. Zostałyśmy wysłane do pokoju 307. Po drodze spotkałyśmy Pointnera, który do nas zagadał i powiedział, że tam nie ma kogoś takiego tylko Austriacy. (Później okazało się, że osoba, która nam powiedziała, że to pokój 307 miała na myśli 207). Pominę to, że czołowo zderzyłam się z Berem, który niespodziewanie wyskoczył z pokoju. Ostatecznie zeszłyśmy na dół i spotkałyśmy Ville i Ari-Pekkę. Niestety nie mieli jak nam pomóc. Na szczęście pojawił się Rafał Kot i on obejrzał tą nieszczęsną kostkę. Zamówiłam jeszcze śniadanie w Geovicie na wynos. Bez problemu zgodzili się nam je zrobić.
PS. O mało co nie wpadłam pod samochód, który prowadził Muotka.
17.07.2011 Niedziela
Rano poszłyśmy do Geovity po nasze śniadanka. (z kostką Barbie było minimalnie lepiej). Zaskoczyła nas jego wielkość. (starczyło nam na śniadanie i kolację). Potem udałyśmy się do sklepu i po drodze spotkałyśmy Pana Kantee. Ponudziłyśmy się trochę na ławeczce przed ośrodkiem i wpadłyśmy na pomysł by zamówić pizzę. Zjadłyśmy ją na balkonie i potem poszłyśmy na konkurs. Finowie się tylko pogrążyli. Nikt nie awansował. W przerwie między seriami, poszłyśmy się przebrać a przed Geovitą opalają się pół nadzy Finowie... wróciłyśmy na koniec serii drugiej, tylko dlatego, że Gorm prosił o wyniki pierwszej 5ki i Norków.
Po konkursie poszłyśmy się ponownie przebrać i pojechałyśmy do centrum. Nic ciekawego. Gołębiewski zamknięty, a w Sofie nudy.
18.07.2011
Kierunek Szczyrk
Ale to już w następnej notce.
sobota, 30 lipca 2011
Koniec | The end
Wczoraj zakończyłam pewną znajomość. Znajomość, która była dla mnie bardzo ważna.
Osobnik okazał się zupełnie inną osobą niż tą za którą go brałam. Dobra, ja też święta nie byłam. Chyba za bardzo nalegałam, by mi powiedział co się stało... Przepraszam. Mówi się trudno... Jednakże dziękuję za 1,5 roku znajomości.
"Nie płacz, że się skończyło, raczej śmiej się, że było tak pięknie" podoba mi się ten cytat. Choć o dziwo nie płakałam. Nawet łez w oczach nie miałam, ale to chyba temu, że już sobie uświadomiłam, że on stał się dziwny. Brałam go za innego niż reszta, okazał się jednak taki sam.
Wiem, że TY to czytasz. Wiem, ze TY tłumaczysz. I tak możesz do mnie zawsze napisać, mimo że czuję żal.
Dziękuję i przepraszam. Thank you and sorry.
Osobnik okazał się zupełnie inną osobą niż tą za którą go brałam. Dobra, ja też święta nie byłam. Chyba za bardzo nalegałam, by mi powiedział co się stało... Przepraszam. Mówi się trudno... Jednakże dziękuję za 1,5 roku znajomości.
"Nie płacz, że się skończyło, raczej śmiej się, że było tak pięknie" podoba mi się ten cytat. Choć o dziwo nie płakałam. Nawet łez w oczach nie miałam, ale to chyba temu, że już sobie uświadomiłam, że on stał się dziwny. Brałam go za innego niż reszta, okazał się jednak taki sam.
Wiem, że TY to czytasz. Wiem, ze TY tłumaczysz. I tak możesz do mnie zawsze napisać, mimo że czuję żal.
Dziękuję i przepraszam. Thank you and sorry.
poniedziałek, 25 lipca 2011
czwartek, 7 lipca 2011
Spotkanie z PIN < 3
Już tylko 8 dni pozostało do naszego wyjazdu. Mam nadzieję, ze obecna pogoda się utrzyma. Świeci słońce, niebo jest czyste, temperatura też idealna :)
Wczoraj byłyśmy z Barbie na spotkaniu z PIN-em <3 Było bosko, pomijając to, że przyjechały wszystkie chorzowskie "Chatki". Poza dziećmi był fanklub i kilka przypadkowych osób. Ale warto było pójść.
Na samym początku fanklub przeczytał dla nich jakiś wierszyk, potem zadano kilka pytań, był konkurs karaoke oraz podpisywanie plakatów i płyt ;) Jako, że stałyśmy w pierwszym rzędzie (o ile to można było nazwać rzędami) po lewej stronie zostałyśmy dopuszczone jako pierwsze.
Na sam koniec zaśpiewał 4-letni Andrzejek. Był najlepszy !
Chcę już jechać i się zobaczyć z pewną osobą ;)) Mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.
A to fotka ze spotkania autorstwa Barbie :) Tak wyglądają te plakaty :) :
Wczoraj byłyśmy z Barbie na spotkaniu z PIN-em <3 Było bosko, pomijając to, że przyjechały wszystkie chorzowskie "Chatki". Poza dziećmi był fanklub i kilka przypadkowych osób. Ale warto było pójść.
Na samym początku fanklub przeczytał dla nich jakiś wierszyk, potem zadano kilka pytań, był konkurs karaoke oraz podpisywanie plakatów i płyt ;) Jako, że stałyśmy w pierwszym rzędzie (o ile to można było nazwać rzędami) po lewej stronie zostałyśmy dopuszczone jako pierwsze.
Na sam koniec zaśpiewał 4-letni Andrzejek. Był najlepszy !
Chcę już jechać i się zobaczyć z pewną osobą ;)) Mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.
A to fotka ze spotkania autorstwa Barbie :) Tak wyglądają te plakaty :) :
środa, 29 czerwca 2011
Lato? Chyba nie w tym roku
Dzień rozpoczął się ładnie, ale teraz mamy tu ulewę i burzę.
Chyba się nie doczekamy bezchmurnej pogody tego lata.
Do tej pory wakacje mijają bez fajerwerków. Raz jadę na zakupy do Katowic, następnym razem do Barbie na Świony, a innym razem siedzę w domu. Tak jak dzisiaj.
Nie ma co robić kompletnie. Barbie i Mart idą do spodka na mecz siatkówki Polska - Brazylia. Ja nie przepadam za siatką, więc zostałam w domu. Poza tym one prawdopodobnie mają tam być jako wolontariuszki.
O 19:00 idę odebrać kosmetyki z Avon-u. Zamówiłam sobie krem i balsam, ale nawet nie wiem jaki. Razem z kumpelą skorzystałyśmy z promocji i mamy dwa w cenie jednego.
Krem:
Chyba się nie doczekamy bezchmurnej pogody tego lata.
Do tej pory wakacje mijają bez fajerwerków. Raz jadę na zakupy do Katowic, następnym razem do Barbie na Świony, a innym razem siedzę w domu. Tak jak dzisiaj.
Nie ma co robić kompletnie. Barbie i Mart idą do spodka na mecz siatkówki Polska - Brazylia. Ja nie przepadam za siatką, więc zostałam w domu. Poza tym one prawdopodobnie mają tam być jako wolontariuszki.
O 19:00 idę odebrać kosmetyki z Avon-u. Zamówiłam sobie krem i balsam, ale nawet nie wiem jaki. Razem z kumpelą skorzystałyśmy z promocji i mamy dwa w cenie jednego.
Krem:
niedziela, 26 czerwca 2011
Dzień zaczyna się ładnie zapowiadać. Niebo w miarę czyste, słonko świeci. Niech to już się tak utrzyma.
Idziemy dziś z Barbie na jakieś zakupy.
Tzn ona idzie a ja jej doradzę, bo nie mam obecnie kasy. Pożyczyłam siostrze i czekam aż mi odda.
Wczorajszy dzień udany. To co wyczyniałyśmy z Barbie i Suo to przechodzi ludzkie pojęcie.
Chyba nigdy się tak nie uśmiałam :)
No i czytając pewną "lekturę" też się nieźle uśmiałam. A ja myślałam, że z niektórych rzeczy się wyrasta.
A to filmik (pewnie kręcony przez Lumpa) z treningu Finów:
Dodatkowo Finowie wybrali się w podróż statkiem i na ryby:
_______________________________________________________________________________
Dopisane później: Pogoda się zwaliła -.-
Idziemy dziś z Barbie na jakieś zakupy.
Tzn ona idzie a ja jej doradzę, bo nie mam obecnie kasy. Pożyczyłam siostrze i czekam aż mi odda.
Wczorajszy dzień udany. To co wyczyniałyśmy z Barbie i Suo to przechodzi ludzkie pojęcie.
Chyba nigdy się tak nie uśmiałam :)
No i czytając pewną "lekturę" też się nieźle uśmiałam. A ja myślałam, że z niektórych rzeczy się wyrasta.
A to filmik (pewnie kręcony przez Lumpa) z treningu Finów:
Dodatkowo Finowie wybrali się w podróż statkiem i na ryby:
_______________________________________________________________________________
Dopisane później: Pogoda się zwaliła -.-
Eric Saade - It's gonna rain
Uwielbiam go. Mogłabym słuchać jego piosenek godzinami ;)
A to moja ulubiona:
Do wyjazdu pozostało nam już tylko 18 dni :)
Oby pogoda nam dopisała, bo narazie nie wygląda to za fajnie.
Mam nadzieję, że mój ulubieniec pokaże się na LGP i że z tym kolanem to jest już lepiej...
A to moja ulubiona:
Do wyjazdu pozostało nam już tylko 18 dni :)
Oby pogoda nam dopisała, bo narazie nie wygląda to za fajnie.
Mam nadzieję, że mój ulubieniec pokaże się na LGP i że z tym kolanem to jest już lepiej...
czwartek, 23 czerwca 2011
Wakacje
No i zaczęły się wakacje.
Wczorajszy dzień zaliczyć można do udanych :) Byłam z Barbie na egzaminie z informatyki.
Dostała 4, więc mogłyśmy iść świętować. Poszłyśmy do Dominium, gdzie zjadłam pizze za 1gr ( Kelnerka na moich urodzinach trochę namieszała w zamówieniu, więc zapisali mnie bym przyszła na gratisową pizzę). Idąc na przystanek akurat podjeżdżał tramwaj a Barbie się biec nie chciało, więc zdecydowałyśmy się iść pooglądać buciki do Deichmanna. Skończyło się tak, że wyszłyśmy z dwoma parami.
Oczywiście miałyśmy niezły ubaw (właściwie Barbie miała), bo ja nie mam doświadczenia w chodzeniu w butach na wysokim obcasie.
Myślimy nad wybraniem się na koncert PIN-a do Mikołowa. Zobaczymy jak to będzie. Do 1 lipca mamy czas.
A 9 lipca ognisko z klasą :)
Pozdrowienia dla naszych kochanych pokemonów: Pikachu i Psyducka :)
22 dni <3
A to moje buciki <3 :
Wczorajszy dzień zaliczyć można do udanych :) Byłam z Barbie na egzaminie z informatyki.
Dostała 4, więc mogłyśmy iść świętować. Poszłyśmy do Dominium, gdzie zjadłam pizze za 1gr ( Kelnerka na moich urodzinach trochę namieszała w zamówieniu, więc zapisali mnie bym przyszła na gratisową pizzę). Idąc na przystanek akurat podjeżdżał tramwaj a Barbie się biec nie chciało, więc zdecydowałyśmy się iść pooglądać buciki do Deichmanna. Skończyło się tak, że wyszłyśmy z dwoma parami.
Oczywiście miałyśmy niezły ubaw (właściwie Barbie miała), bo ja nie mam doświadczenia w chodzeniu w butach na wysokim obcasie.
Myślimy nad wybraniem się na koncert PIN-a do Mikołowa. Zobaczymy jak to będzie. Do 1 lipca mamy czas.
A 9 lipca ognisko z klasą :)
Pozdrowienia dla naszych kochanych pokemonów: Pikachu i Psyducka :)
22 dni <3
A to moje buciki <3 :
wtorek, 3 maja 2011
Wesele
Było wspaniale ;)
Tak się bałam tego wesela, ale było naprawdę super.
W piątek siedzieliśmy w trójkę (ja, mama i Marian), ale o dziwo Niemcy chętnie do nas podchodzili i jakoś się starali złapać kontakt. Łatwo nie było, bo nikt z nas nie mówi po niemiecku... Ale od czego są migi. No a w sobotę wielki dzień. Msza była niemiecko-polska. Kościół był daaleko, bo Ruben jest ateistą i był problem ze znalezieniem księdza. Z powrotem jechaliśmy orszakiem. Około 20 samochodów, dwa tiry, które blokowały drogę byśmy mogli w całości przejechać, no a z przodu oczywiście jechała Para Młoda pięknym starym samochodem z otwartym dachem.
Potem już były tylko tańce, zabawy i duuuużo jedzenia. Następnego dnia Bawiliśmy się na poprawinach przy grillu :)
No a w pn powrót do domu...
Dzisiaj dowiedziałam się że Norweski Związek Narciarski nie przedłużył z Gormem umowy i teraz smarmenem jest jakiś Aut... Boże to teraz jest Team Austria II. Nie lubię już Norwegów tak samo jak Austriaków. Porażka. No oczywiście nie zostawimy tego tak i się buntujemy ;)
Tak się bałam tego wesela, ale było naprawdę super.
W piątek siedzieliśmy w trójkę (ja, mama i Marian), ale o dziwo Niemcy chętnie do nas podchodzili i jakoś się starali złapać kontakt. Łatwo nie było, bo nikt z nas nie mówi po niemiecku... Ale od czego są migi
Potem już były tylko tańce, zabawy i duuuużo jedzenia. Następnego dnia Bawiliśmy się na poprawinach przy grillu :)
No a w pn powrót do domu...
Dzisiaj dowiedziałam się że Norweski Związek Narciarski nie przedłużył z Gormem umowy i teraz smarmenem jest jakiś Aut... Boże to teraz jest Team Austria II. Nie lubię już Norwegów tak samo jak Austriaków. Porażka. No oczywiście nie zostawimy tego tak i się buntujemy ;)
czwartek, 21 kwietnia 2011
New image
Postanowiłam, że zmienię swój wygląd. Muszę zacząć o siebie dbać. Dotychczas olewałam to jak wyglądam. Bluza, jeansy, adidasy to był mój codzienny strój. Idzie lato, trzeba się jakoś pokazać. Więcej sportu, solarium, nowy kolor włosów, zadbane paznokcie, inne ciuchy, trzeba się za to wziąć. Stanęłam dziś przed lustrem i stwierdziłam, że nie ma ze mną aż tak źle. Po prostu trzeba rzucić stary styl i pokazać się z innej, jak najlepszej strony.
Niektórym dziewczynom też bym radziła stanąć przed lustrem i się zastanowić "co ja widzę w sobie fajnego??" Każda z nas ma w sobie "to coś" i warto to pokazać. Oczywiście każda z nas ma wady. Ale zalety też. I te zalety trzeba pokazać by przyciemnić wady.
I nie ma co się porównywać z modelkami, przecież wiadomo że "photoshop" wkracza do akcji. :)
Niektórym dziewczynom też bym radziła stanąć przed lustrem i się zastanowić "co ja widzę w sobie fajnego??" Każda z nas ma w sobie "to coś" i warto to pokazać. Oczywiście każda z nas ma wady. Ale zalety też. I te zalety trzeba pokazać by przyciemnić wady.
I nie ma co się porównywać z modelkami, przecież wiadomo że "photoshop" wkracza do akcji. :)
wtorek, 19 kwietnia 2011
Dupa, dupa ,dupa.
Czuję się strasznie... I to nie fizycznie a psychicznie.
W jednym momencie odechciało mi się wszystkiego...
Nie pasuje do tego świata, do tych ludzi. Może powinnam to/ich zostawić ??
Zamówiłam pokoje we Wiśle i w Szczyrku. We Wiśle mamy w "DW Malinka" a w Szczyrku 150m od skoczni. Można powiedzieć, że nam się udało... Ale jakoś już mnie to nie cieszy.
Jutro ostatni dzień w szkole przed świętami. Święta jak święta. W sumie zwykłe dni z uroczystym śniadaniem, a w poniedziałek symboliczne psiknięcie perfumem.
A za tydzień wesele... Szukam razem z mamą najlepszego połączenia. Pociąg jest z przesiadką w Tarnowskich Górach, a PKS-em trzeba dopiero się dowiedzieć jak to jest.
A to fotka wystroju sali:

Idę spać. Dobranoc...
W jednym momencie odechciało mi się wszystkiego...
Nie pasuje do tego świata, do tych ludzi. Może powinnam to/ich zostawić ??
Zamówiłam pokoje we Wiśle i w Szczyrku. We Wiśle mamy w "DW Malinka" a w Szczyrku 150m od skoczni. Można powiedzieć, że nam się udało... Ale jakoś już mnie to nie cieszy.
Jutro ostatni dzień w szkole przed świętami. Święta jak święta. W sumie zwykłe dni z uroczystym śniadaniem, a w poniedziałek symboliczne psiknięcie perfumem.
A za tydzień wesele... Szukam razem z mamą najlepszego połączenia. Pociąg jest z przesiadką w Tarnowskich Górach, a PKS-em trzeba dopiero się dowiedzieć jak to jest.
A to fotka wystroju sali:

Idę spać. Dobranoc...
sobota, 16 kwietnia 2011
Blog rusza od nowa.
Postanowiłam pisać tego bloga na nowo. Mam nadzieję, że tym razem pociągnę go dłużej.
Właśnie sobie siedzę i razem z Barbie szukamy jakiś fajnych kolczyków. Dla niej oczywiście. Mnie za bardzo uszy bolą by je nosić.
Sama to muszę kupić sobie jakieś buty, koszulki, spodenki i sukienkę na wesele.
Sukienka poniżej podoba mi się, ale jakoś się w niej nie widzę ;/

Już jutro urodzinki Ewelci ;) Hucznej imprezy nie będzie, ale i tak bd zajebiście <3
Właśnie sobie siedzę i razem z Barbie szukamy jakiś fajnych kolczyków. Dla niej oczywiście. Mnie za bardzo uszy bolą by je nosić.
Sama to muszę kupić sobie jakieś buty, koszulki, spodenki i sukienkę na wesele.
Sukienka poniżej podoba mi się, ale jakoś się w niej nie widzę ;/
Już jutro urodzinki Ewelci ;) Hucznej imprezy nie będzie, ale i tak bd zajebiście <3
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
